PGE Turów Zgorzelec Esport zaczyna powoli zamieniać się w organizacyjnego mema. Tym razem padło na problemy z wypłaceniem kasy stand-inowi.
Jeśli myśleliście, że osoby związane z PGE Turów Zgorzelec Esport, po pseudo aferze z Olimpem, postanowiły w końcu przestać się kompromitować, no to mam dla was aktualizację – dalej się kompromitują. Mr. Mushroom do spółki z Panem ToRobotaDlaSłużbSpecjalnych postanowili zrobić z siebie fanów zespołu The Bill – ale w bardziej profesjonalny sposób niż ostatnio.
Jak nie wiadomo o co chodzi…
Sprawa dotyczy nagród za kilka turniejów, w których xKacpersky rozgrywał spotkania jako stand-in. Co prawda nie miał podpisanego kontraktu (do tego jeszcze wrócimy), ale jak możemy dowiedzieć się chociażby z rozmów na Polskiej Szufladzie, przynajmniej w przypadku jednego z turniejów, kasa miała być wysyłana bezpośrednio do zawodników w formie kryptowaluty.
To chodzi o kasę
W zasadzie w tym miejscu powinienem was odesłać do artykułu na Respawn.pl (i pomyśleć, ze jeszcze niedawno po nich jechaliśmy), który to wszystko wyjaśnia. Jeśli jednak nie chce wam się klikać w link, to dalszy przebieg sytuacji wyglądał następująco:
Zawodnik najprawdopodobniej nie otrzymał pieniędzy z nagród za rozegrane turnieje, bo nie zdecydował się na dołączenie do Turów. Dlaczego jednak nie podpisał z nimi kontraktu? Ponieważ pierwsza wersja umowy zawierała błędy, a druga została wysłana mocno po terminie. Do tego doszedł jeszcze konflikt na linii: menedżer zawodnika – zarządca burdelu w Zgorzelcu i mamy przepis na katastrofę PR-ową by polska organizacja esportowa.
Amatorska robota
Powiem szczerze, widziałem już wiele dram na polskiej scenie, ale pierwszy raz coś zajeżdża aż taką amatorszczyzną. Osoba decyzyjna z Turowa wywołuje publicznie zawodnika do rozmowy 1 na 1, bo nie chce rozmawiać z jego menedżerem… Obecnie w każdym klubie sportowym zawodnik ma menedżera, który ma go chronić przed podpisywaniem niekorzystnych umów, a ten dalej jest zdziwiony, że w esporcie zawodnicy zabezpieczają się w podobny sposób.
Powrót króla
I powiem wam szczerze, już pal sześć to zachowanie Leszexa (był Januszex, potem Darex, to teraz pora na Leszex Esports). W całej historii przewinęły się jeszcze screeny z rozmowy pomiędzy Slawinem a xKacperskim i tutaj znowu mamy powrót mojego ulubionego bohatera, który tłumaczył zawodnikowi, że jak nie ma podpisanego kontraktu, to za rozegranie meczu nie ma pieniędzy (xD). W tym momencie przypomniało mi się, jak Slawin bronił Lodis w aferze z akademią. Już wtedy podejrzewałem, że próbuje robić jakiś damage control. Nie myślałem jednak, że będzie chodziło o racjonalizowanie braku wypłaty dla stand-ina.
W tym miejscu muszę jednak go pochwalić, bo jakby na to nie patrzeć, potrafił chociaż… Chciałem napisać: przeprosić, ale tego akurat słowa tam zabrakło. Powiedzmy więc, ze potrafił chociaż przyznać się do błędu, co w środowisku esportowym, jest i tak monumentalnym wyczynem.
Kto następny?
Nie będę wrzucał tutaj wszystkich do jednego wora, bo problemy finansowe każdej organizacji, to temat na kilka osobnych tekstów. Skwituję jednak całą dramę z Turowem w ten sposób. Dziwi mnie, że ten debilopol nadal reklamuje spółkę należącą do skarbu państwa. Bo to oznacza, że jakiś debil – pośrednio lub bezpośrednio, przekazał część pieniędzy obywateli, na działanie tego czegoś w obrębie esportu. Czy słusznie? No cóż, osobiście wolałbym, żeby moja kasa z podatków szła na bardziej przydatne inwestycje, które poprawią komfort mieszkania w tym zacnym kraju. Esport może poczekać, albo poszukać sobie prywatnego finansowania.
Jeśli masz do nas jakieś pytania, to wyślij je nam poprzez formularz kontaktowy – postaramy się odpowiedzieć na nie tak szybko, jak tylko się da.
Możesz nas także wesprzeć, kupując nam kawę w serwisie buycoffee.to.